Nie musicie być wielbicielami sztuki sepulklarnej aby docenić wyjątkowość jednego z najpiękniejszych polskich cmentarzy, cmentarza Powązkowskiego. Jego wspaniałe pomniki, rzeźby i grobowce zostały stworzone przez najwybitniejszych artystów, prawdziwych mistrzów swojej epoki. Jednak to, co mnie najbardziej ujmuje w warszawskiej nekropolii to nie tylko ten szczególny, posępny i pełen melancholii krajobraz, a tragiczne, często okupacyjne, historie zapisane w starych nagrobkach. Niektóre owiane tajemnicami, których już nigdy nie przyjdzie nam odkryć.
Cmentarz Powązkowski, nie był pierwszym cmentarzem podmiejskim jaki powstał w Warszawie. O dziewięć lat poprzedził go założony w 1783 roku Cmentarz Świętokrzyski. Początkowo był bojkotowany, zdarzało się, że wykopywano pochowane na nim zwłoki i podrzucano pod murami kościołów. Od czasów średniowiecza do wieku XVIII zmarłych chowano na cmentarzach przykościelnych lub w podziemiach kościołów, inne miejsca uważano za bezbożne. Jedynie ciała zmarłych, których uważano za niegodnych lub ofiary epidemii były chowane poza murami miast. Cmentarz Powązkowski od XIX wieku był cmentarzem elitarnym, chowano na nim ludzi zasłużonych oraz tych wywodzących się z wyższych klas społecznych. Dziś, przechadzajc się alejami tej ponad czterdziestohektarowej nekropolii, mijamy setki grobów, z których każdy kryje jakąś historię. Nierzadko tragiczne.
Jedną z takich historii, która obrosła w legendę, kryje grobowiec Marii Wisnowskiej, pochowanej na Powązkach w 1890 roku. Wisnowska była znaną i cenioną aktorką, gwiazdą ówczesnych teatrów.
Maria, która całe życie strzegła tajemnicy swojego wieku, zadebiutowała na lwowskiej scenie w 1881 roku. Na sławę, bogactwo i uwielbienie fanów nie czekała długo. Była odważna, na scenie często występowała w negliżu, głównie grywając role kokietek i amantek. Podobno taka też była w życu prywatnym – opętana miłością, pięknem, mężczyznami i…śmiercią. Interesowała ją broń, trucizny, podobno cały czas nosiła na palcu pierścień wypełniony kurarą. W szafie trzymała szkielety wykonane z kości słoniowej, uwielbiała przed znajomymi roztaczać wizję swojego wymarzonego pogrzebu. Była gorszycielką, potrafiła publicznie zadzierać spódnicę pokazując nogi, co nie było takie niewinne w wieku XIX. W swoim warszawskim mieszkaniu prowadziła salon, do którego zapraszała praktycznie tylko mężczyzn. Romansowała ze znanymi literatami, muzykami i aktorami, na co przymykano oczy, skandalem natomiast były jej otwarte flirty z oficerami i urzędnikami carskimi. Do jej największych wielbicieli dołączył rosyjski oficer Aleksander Berteniew. Choć dzieliło ich wiele, zostali kochankami. Maria wiedziała, że romans z rosyjskim oficerem może zaszkodzić jej karierze, kolejnym problemem byłby oczywisty brak akceptacji ze strony rodziny Berteniewa na taki związek. Pomimo tego Maria przyjęła jego oświadczyny. Spotykali się w wynajętej garsonierze urządzonej we wschodnim stylu. Ściany obito wzorzystą tkaniną. Stała tu również turecka otomana, na której 30 czerwca 1890 roku Marię Wisnowską znaleziono martwą .
Kochankowie zaopatrzeni w opium i chloroform postanowili popełnić samobójstwo. Po zażyciu trucizny Berteniew miał strzelić do Marii, a potem do siebie, jednak po oddaniu strzału do swojej ukochanej, najwyraźniej zmienił zdanie, lub po prostu stchórzył. Tego samego ranka zjawił się w kwaterze rotmistrza wykrzykując, ze zabił swoją Manię. Tragiczna śmierć aktorki wstrząsnęła całą ówczesną Warszawą.
Następnego dnia po śmierci aktorki Kurier Poranny donosił[…] leżała na sofie w koszuli, twarz miała oblaną opiumem, którego flaszka stała obok na stoliku. Na lewej stronie piersi miała ranę od postrzału rewolwerowego wymierzonego w samo serce. […] Oprócz tego znaleziono list do matki i do dwóch osób oraz kartkę do dyrekcji teatrów *
Nie wszyscy uwierzyli w wersję o planowanym samobójstwie. Wisnowska miała sławę femme fatale, która uwodzi i igra z uczuciami. Niejednokrotnie łamała serca zafascynowanych nią mężczyzn. Wielu było zdania, że zazdrosny Berteniew po prostu tego nie wytrzymał.
Kochanek zmarłej został skazany na osiem lat ciężkich robót i wysyłkę na Syberię, został on jednak ułaskawiony przez samego cara, który zmienił karę na służbę na Kaukazie. Fatalna w skutkach niespełniona miłość odcisnęła piętno na całym życiu oficera. Podobno po latach, już po rewolucji październikowej, Berteniew wrócił do Warszawy. Krążyły legendy o włóczędze, który często pojawia się na grobie Wisnowskiej i zostawia na nim białą różę. Rzekomo, kiedy zmarł w roku 1932 znaleziono przy nim dokumenty potwierdzające domniemaną tożsamość. Czy to tylko legenda, czy może jest w niej ziarenko prawdy, trudno ocenić. Faktem pozostaje, że nawet dzisiaj, na grobie tragicznie zmarłej aktorki regularnie pojawiają się białe róże.
Warto dodać, ze ta tragiczna historia była inspiracją dla Terleckieg do napisania Czarnego Romansu
Największy żal wzbudza widok grobów, na których data śmierci nie jest daleka od daty urodzin. Takich na warszawskich cmetarzach nie brakuje. W jednym z takich piękniejszych grobów pochowano zmarłą w 1845 roku Cecylię Krysińską, która w dniu śmierci miała zaledwie 20 lat. Co więcej, Cecylia zmarła w dniu swojego ślubu.
Ta historia jest doprawdy nie tylko łzawa, ale i nieco upiorna. Cecylia po ceremonii ślubnej w kościele św. Andrzeja Apostoła zapewne oglądała się w lustrze przed właśnie mającą nastąpić nocą poślubną. Jej piękna, tiulowa suknia zajęła się ogniem od świecy. Panna młoda zmarła od oparzeń zaledwie pięć godzin po swoim ślubie. Zrozpaczony małżonek już nigdy się nie ożenił. Zmarł czterdzieści trzy lata po swojej ukochanej, z którą został pochowany.
O okolicznościach śmierci Cecylii pisał ks. Jan Twardowsi w Smakach Dzieciństwa. Jego babka odwiedzając rodzinny grób, znajdujący się niedaleko grobu Krysińskiej, często widywała samotnego mężczyznę. Był to nikt inny, jak Zygmunt Krysiński, wdowiec po Cecylii. To on sam opowiedział babce Twardowskiego historię ich miłości, niestety historię z tragicznym zakończeniem.
Jeszcze bardziej makabryczne tło ma inny warszawski grób, który znajduje się na cmentarzu ewangelicko-augsburskim. Być może w tym przypadku jest to jedynie stara miejska legenda, niemniej zachowała się do naszych czasów w niezmienionej formie.
Nagrobek Anny Reginy Kilemann przedstawia kobietę próbującą wydostać się przez szczelinę grobu wraz ze swoim dzieckiem. Upiorny jest to, że wielu uważało, iż brzemienna kobieta została pochowana kiedy jeszcze żyła i to w grobie urodziła swoje dziecko, które podobno znaleziono martwe obok ciała matki, kiedy otworzono grobowiec.
Annę Kilemann pochowano w 1793 roku, dokładnie sto lat później o jej sprawie pisał Kurier Warszawski. Anna miała być rzekomo pochowana w śpiączce na skutek lekarskiego błędu. Rzekomo grabarz pracujący niedaleko grobu słyszał dochodzące z niego jęki.
Możliwe, że Anna zmarła w połogu ze swoim niemowlęciem, a straszliwą historię dopowiedziano wiele lat po jej śmierci. Tego nie dowiemy się już nigdy.
Natomiast tzw. porody pośmiertne naprawdę zdarzały się w historii.
Przypuszczenia o pochowaniu za życia często były powodowanem zjawiskiem tzw. trumiennego porodu lub porodu pośmiertnego, które występuje w następstwie śmierci ciężarnej matki, gdy jej zwłoki noszą wyraźne ślady rozkładu – nagromadzone gazy gnilne wytwarzają ciśnienie w jamie brzusznej powodując wynicowanie macicy, a tym samym pośmiertny poród.
Idąc dalej Starymi Powązkami możemy napotkać na wiele grobów, na których wyryte nazwiska dziś mówią nam niewiele, jednak swego czasu były dobrze znane mieszkańcom Warszawy. To tu spoczywa wiele zapomnianych gwiazd starego kina i teatru, między innymi moja ulubiona przedwojenna aktorka Jadwiga Smosarska, przedwcześnie zmarła na chorobę rdzenia kręgowego Zula Pogorzelska, czy zastrzelony w powstaniu warszawskim Franciszek Brodniewicz. Jest też Igo Sym, oskrżony o współpracę okupantem podczas II wojny światowej i rozstrzelany po wydaniu na niego wyroku śmierci przez Wojskowy Sąd Specjalny ZWZ.
Między nimi leży Kazimierz Junosz-Stępowski, wielki artysta okresu międzywojennego, którego życie nie należało do najłatwiejszych. Jego pierwsza żona zmarła. Kiedy w 1922 roku poznał Jadwigę Galewską ta była mężatką, a w trakcie rozprawy rozwodowej jej mąż popełnił samobójstwo. Jadwiga przybrała nazwisko Junosz i próbowała kariery operowej, jednak nie odniosła sukcesu. Po studiach we Włoszech wróciła uzależniona od morfiny. Stępowski został postrzelony w 1943 roku w swoim warszawskim mieszkaniu przez oddział egzekucyjny polskiego podziemia. Kula przeznaczona była dla jego żony, którą uznaną za zdrajczynię (wyłudzała pieniądze od osób aresztowanych przez Niemców). Aby zatuszować pomyłkę władze podziemia ogłosiły, że aktor również był zdrajcą, na co nigdy nie znalazły się żadne dowody.
Na Starych Powązkach znajduje się także grób młodziutkiej aktorki Marii Nowickiej, która zmarła na gruźlicę w wieku zaledwie 22 lat, tak naprawdę zanim jej kariera rozkwitła.
Nowicka była świetnie zapowiadającą się artystką. Występowała na scenach teatru, niestety zdążyła zagrać tylko w jednym filmie. Tajemniczości jej historii dodaje fakt, że film Biała trucizna, uznany jest za zaginiony. Nigdy nie zobaczymy, jak grała. Ze wspomnień rodziny wiemy, że aktorka uwielbiała mimozy i to z tymi kwiatami została pochowana.
Mimozami wyłożona była jej trumna w dniu pogrzebu – opowiada o swojej ciotce Jan Nowicki na łamach Starego Kina – i, proszę sobie wyobrazić, widziałem te kwiaty. Czterdzieści lat temu ze względu na prace konserwatorskie w kwaterze grobowej musiałem uczestniczyć przy ekshumacji ciała. Mimozy nadal były w trumnie, zasuszone, ale były.
Tragiczna historia Eugeniusza Bodo sprawia, że widok jego symbolicznego grobu na Powązkach ściska serce. Uwielbiany przez publikę aktor okresu przedwojennego, a także mój ulubiony artysta tamtego okresu, zginął męczeńską śmiercią w rosyjskim łagrze w Kotłasie. Cierpiący na pelagrę wskutek głodu i wyniszczenia zmarł w 1943 roku.
Ostatnie zdjęcie Eugeniusza Bodo po jego aresztowaniu przez NKWD
To tylko kilka smutnych wspomnień, jakie kryje warszawska nekropolia. Na pewno takich historii jest znacznie więcej, i niestety większości z nich nigdy nie uda nam się poznać. Niech pozostaną tajemnicą, o której możemy tylko snuć rozważania i rozmyślać o tym, co dawno minęło. Następnym razem kiedy znajdziecie się na cmentarzu, niekoniecznie Powązkowskim, pomyślcie o tym, że za każdym zimnym kamieniem wkopanym w ziemię jest zapisana jakaś historia.
* St. Szenic, Pitaval warszawski, tom II (1795-1914). „Czytelnik” 1958, s. 179.
https://warszawa.naszemiasto.pl/cmentarze-warszawy-poznaj-nieznana-historie/ar/c1-1596095
https://sekretywarszawy.pl/kr%C3%B3tkie-%C5%BCycie-wisienki
użyto zdjęcia PAP/J. Turczyk
@Yaga !!! Uwielbiam Cię, dziękuje, dzięki Tobie miałem najbardziej doniosły regressing w moim obecnym życiu 🙂 Pozdrawiam!
PolubieniePolubienie
Awww, bardzo dziekuje!
Czy to przez cmentarny wpis?
Pozdrawiam 😊
PolubieniePolubienie