Pejzaż z szubienicą

Jakiś czas temu wpadła w moje ręce Opowieść kata, niewątpliwie jedna z ciekawszych pozycji w swojej kategorii, która powstała w oparciu o autentyczne dzienniki Frantza Schmidta i ukazuje przełom szesnastego i siedemnastego wieku z perspektywy norymberskiego kata. Książkę bardzo polecam, jeżeli tak jak mnie, pociąga was mroczna atmosfera wieków średnich ( na temat książki.)

kat

 

 

Niesamowita specyfika książki urzeka, gęsta jak smoła aura minionych wieków unosi się nad kartkami zapachem drewna i kadzidła. Cóż za wizja, w której kotłują się obrazy zimne i surowe, zupełnie jak czasy, które minęły pod znakiem krzyża i ognia. Ciarki przebiegają na myśl o krwawym trybunale, jego głównym sędzi, wyruszającym w dźwięku bijących na trwogę dzwonów na czele uroczystej procesji, która sunęła na miejsce kaźni, aż do kruczego kamienia, z którego ptaszyska rozdziobywały pozostawione truchła skazańców. Tam czekał kat. Zawód kata obciążony społeczną infamią, często przechodził z pokolenia na pokolenie. Można mówić nawet o istnieniu katowskich rodów, z których najbardziej znanym był francuski ród Sansonów, zajmujący się katowskim procederem od końca siedemstastego do połowy dziewiętnastego wieku. Kaci wiedli swe życie nieco na obrzeżu społecznej akceptacji, paradoksalnie znajdując swoiste uznanie jeżeli byli dobrymi fachowcami.

Miejsca straceń posiadały szczególny status w dawnym krajobrazie miast. Znajdowały się poza jego właściwym terenem, ponieważ uważano je za obszar przeklęty. Ich ponura obecność korelowała z grzechem, strachem, wiecznym potępieniem i wreszcie śmiercią. Jak mały i grzeszny musiał czuć się człowiek stając naprzeciw tego potężnego symbolu ludzkiej marności. Zła sława tych miejsc wynikała również z faktu, że w pobliżu szubienic grzebano przestępców i ludzi niegodnych normalnego pochówku, a także wykonywano kary śmierci uznawane za hańbiące, jak choćby palenie lub grzebanie żywcem.

Choć od czasów szubienic i stosów minęło sporo czasu to nawet dziś można na własne oczy zobaczyć pozostałości wielu z takich miejsc i poczuć cząstkę tej trwogi, która towarzyszyła ludziom przed wiekami. Jeżeli rozejrzycie się po swojej okolicy, to na pewno natraficie na jakieś pozostałości tych makabrycznych praktyk.

W moich rodzinnych stronach zachowało się wiele takich ruin i szczątków, bardzo łatwo jest więc wytyczyć  dolnośląski szlak szubienic.

Szubienice początkowo stawiano w rynku obok pręgierza, jednak odór rozkładających się ciał był nie do zniesienia, dlatego też w późniejszych czasach szubienice znajdowałyhttps się poza miastem, często na wzgórzu. Wiemy o istnieniu wielu takich miejsc ze starych rycin i dokumentów, jednak większość z nich nie zachowała się do dziś.

Koszmarne wydarzenia z przeszłośći w połączeniu z realnością miejsc, których szczątki jeszcze dziś można zobaczyć, a nawet dotknąć, uruchamiają w nas pewien rodzaj mistycznego lęku.

Dzisiejsze wzgórze Kościuszki nieopodal Jeleniej Góry niedgyś zwane było Galgenberg – Szubieniczna Góra. Poezja! Galgenberg lub Galgengrund to typowe nazwy niegdysiejdzych miejsc straceń. Na niektórych rycinach z XVIII wieku przedstawiających panoramę Jeleniej Góry można zobaczyć wzgórze z cylindryczną szubienicą. To właśnie na podstawie osiemnstowiecznych widoków i map udało się odkryć miejsce, w którym  kiedyś dokładnie się znajdowała.

dolnośląski podróżnik
źródło: dolnośląski podróżnik

Znacznie lepiej zachowały się ruiny siedemnastowiecznej szubienicy w Wojcieszowie. Odnotowano odbyte tu w egzekucje, między innymi ścięcie kobiety za zamordowanie dziecka, czy spalenie mężczyzny za grzech sodomii. Należy podkreślić, że rodzaj wymierzanej kary nie pozostawał bez znaczenia. Powieszenie było karą najbardziej uchybiającą honorowi, ścięcie czy spalenie traktowano jako karę mniej poniżającą i często przy tym przeznaczoną dla ludzi wyżej postawionych w hierarchii społecznej.

fot. Daniel Wojtucki
Ruiny szubienicy w Wojcieszowie, fot. Daniel Wojtucki.

Źródła wspominają o egzekucjach wykonywanych w Złotoryi już w XVI wieku, stąd ruiny złotoryjskiej szubienicy są najstarszymi odkrytymi w Polsce.

nauka w polsce pap
fundament szubienicy w Złotoryi źródło: nauka w polsce pap

Całkiem dobrze zachowały się ruiny szubienicy wzniesionej w Miłkowie w 1677 roku, które znajdują się na wzgórzu do dziś zwanym Straconka. Badania archeologiczne takich ruin i terenów wokół nich często napotykają na pochówki ofiar wykonywanych tam egzekucji. Pozwala to na odkrycie sposobów jakimi karano skazańców. Na podstawie badań przeprowadzonych w Miłkowie można zauważyć, że ciała straceńców często podlegały dziwnym procederom. Brak czaszek i ciało przebite kołkiem mogą wzbudzać wiele domysłów, jednak pamiętajmy, że ludzi ówczesnej epoki takie rzeczy nie dziwiły tak, jak dziwią nas teraz. Pochówki wampiryczne na ziemiach słowiańskich sięgają przecież epoki żelaza. Dzięki starym archiwom udało się ustalić, że miłkowskie szczątki należą do rodziny Exnerów skazanej na śmierć w 1701 r.  za morderstwo dziecka i kazirodztwo. Rosina Exner wraz z utrzymującym z nią stosunki cielesne bratem zostali ścięci mieczem. Na śmierć skazano również rodziców, to ich ciała dodatkowo przebito kołkami.

 

 

exnerowie-ojciec-matka_m.jpg
Exnerowie, Fot. Daniel Wojtucki, Stowarzyszenie Ochrony i Badań Zabytków Prawa

Warte wspomnienia są pozostałości szubienic w Lubomierzu i Lipie, a także świetnie zachowane ruiny w Złotkikach Lubańskich.

lubomierz
Lubomierz, Fot. Daniel Wojtucki, Stowarzyszenie Ochrony i Badań Zabytków Prawa
Szubienica_Lipa_4640645.jpg
Ruiny szubienicy w Lipie, źródło polska-org
szu_16_zlotniki
Stare zdjęcie ruin szubienicy w Złotnikach Lubańskich

Są stare mapy, na których udokumentowano istnienie wielu tego typu miejsc, jednak dziś nie pozostał po nich żaden ślad. Wiemy o szubienicy w Oleśnicy, po której ślad pozostał jedynie w dokumentach. Poniższa ilustracja przedstawia ukaranie rozbójnika, z opisu wynika, że zdarzenie to miało miejsce właśnie w Oleśnicy.

karanie-rozbojnika oleśnica

Zapomniane miejsca straceń to również dzisiejsze okolice Pielgrzymki i Proboszczowa, gdzie szubienica stała na rozdrożu za wsią. Na wzniesieniu w Jerzmanicach, przy drodze ze Złotoryi do Lwówka Śląskiego, do dziś istnieje polna droga, która niegdyś prowadziła do szubienicy.

To niesamowite, że przeszłość, która wydaje sie, tak odlegla i nieodgadniona, poprzez miejsca takie, jak te, odkrywa się przed nami. Są one jak szczeliny w czasie, przez ktore możemy w nią spojrzeć.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com. Autor motywu: Anders Noren.

Up ↑

%d blogerów lubi to: