Postanowiłam stworzyć nową kategorię na blogu – w końcu to mój blog i mogę na nim pisać o czym tylko mi się podoba. Podróż wgłąb siebie to miejsce, w którym będę pisać trochę o samorozwoju, trochę o samoakceptacji, a trochę o walce z demonami, które każdy z nas ma w swojej głowie.
Ostatnie miesiące nie były dla mnie łatwe. Zmiana pracy na bardziej odpowiedzialną oraz utrata dwóch bliskich mi osób spowodowały obniżony nastrój, brak wiary w przyszłość i siebie, stres, nerwowość, bezsenność…Wiem, ze każdy z nas czuje się w ten sposób od czasu do czasu i wiem, jak ważne jest aby radzić sobie z podobnymi stanami.
Jak więc osiągnąć spokój i harmonię?
Jedna recepta nie istnieje, ale wiem, co w takich sytuacjach pomaga mi. Jest to chwila tylko dla mnie – bardzo ważne jest, aby w ciągu każdego dnia znaleźć taki moment tylko dla siebie. Moment, w którym wyciszymy myśli i skupimy się na swoich emocjach. Taka chwila wytchnienia pozwoli na szybsze uporanie się ze stresującymi sytuacjami. U mnie najlepiej sprawdza się:
- Chwila przy książce
Zatopienie się w literaturze pomaga wyluzować – to wiem na pewno. Przy dobrej powieści można zapomnieć o całym świecie, nie mówiąc już o gryzących nas bolączkach. Kiedy rzeczywistość staje się zbyt męczące można na moment wstąpić w inną, tę książkową.
- Ucieczka w ulubioną muzykę
Muzyka to balsam dla duszy. Każdy wie, że ma działanie rozluźniające i wpływa neutralizująco na stres. Wieczór z kieliszkiem wina przy dźwiękach ulubionej płyty może uratować nawet najbardziej nieudany dzień.
- Bliskość natury
Czy jest coś, co może równać się z tym? ⇓
Za każdym razem, gdy uciekam z centrum miasta czuję, że wszytko, co za sobą zostawiam przestaje mieć znaczenie. Wszelkie problemy blekną wobec majestatu przyrody. Spacery i dłuższe wycieczki mają niewątpliwie działanie terapeutyczne – potwierdzone info 😉
- Koncerty
W moim przypadku te cięższego kalibru, na których można wyrzucić z siebie (a nawet wyryczeć!) wszystkie złe emocje, napięcie i stres to istne katharsis dla duszy. Czasami po takim porządnym występie ulubionej kapeli naprawdę czuję się o dziesięć lat młodsza 😉
- Wysiłek fizyczny
Siłownia, bieganie, a nawet joga – sprawdzi się cokolwiek, co pomoże ruszyć tyłek z kanapy i napakuje nas w niezbędny zapas endorfin. Kiedy „męczymy” nasze ciało umysł wyłącza się i odpoczywa. Ot cała magia.
- Prowadzenie „dziennika uczuć”
Warto notować każdego wieczoru wszystkie pozytywne rzeczy, które miały mejsce danego dnia. Mogą być to nawet największe błahostki, jak miła rozmowa z nowo poznaną osobą, usłyszany komlement, pyszny deser, lub coś, co udało nam się zrobić…Możliwości jest naprawdę wiele. Ponadto codzienne wyłapywanie takich rzeczy ćwiczy nas w utrzymywaniu pozytywnego myślenia, a jak wiadomo to podstawa do osiągnięcia wewnętrznej pogody.
- Robienie tego, co się lubi -po prostu.
Jest wiele rzeczy, które lubię. Do najbardziej odstresowujących zaliczam rysowanie i oglądanie starych filmów (mam taki fetysz dotyczący filmów czarno-białych i filmów grozy).
To kilka rzeczy, które sprawdzają się u mnie. A Wy jakie macie sposoby na wyciszenie się?

Fajny tekst, zdjęcia i ta „Podróż w głąb siebie” jak prawie każda podróż daje nam wiele dobrego, ważnego… Dla mnie ważne są chwile dobrej samotności kiedy mogę robić co tylko zapragnę. Zapraszam tutaj: https://mozgojazda.wordpress.com/2016/10/11/dobra-samotnosc-nie-jest-zla/
PolubieniePolubienie
Pamiętam Twój tekst o samotności, bardzo inspirujący. Też lubię wino 😉
PolubieniePolubienie
Bardzo fajna lista. Mogłabym się pod nią podpisać 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Podpisuję się pod wszystkimi propozycjami:) Ja lubię jeszcze przeglądać zdjęcia i przypominać sobie dobre chwile, wakacje, czas spędzony z bliskimi… a i lubię jeszcze gotować, a przy tym słuchać audiobooków:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
pichcenie pyszności z jakąś fajną muzyką w tle brzmi całkiem dobrze!
PolubieniePolubienie